Translate

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Wojownicza Artemis / Warrior Artemis

Z zielonego piniowego lasu wyłoniła się grupa konnych barbarzyńskich najeźdźców. Ich potężne rumaki mknęły przez równinę porośnięta soczystą trawą. Po kilku minutach jazdy zobaczyli wysokie klify i zarys złocistej plaży. Zmusili swe zmęczone wierzchowce do jeszcze szybszej jazdy. Wojowników było sześciu, wyglądali na przerażonych, ich nagie torsy pokryte były mieszanką krwi i potu. Najwyraźniej przed czymś umykali. Aura strachu okalała ich ze wszystkich stron. Odetchnęli z ulgą gdy dotarli do plaży. Już byli prawie bezpieczni. Ruszyli w stronę zdobytej wioski. Tam rozstawił swe namioty wódz barbarzyńców Artan. Jeden z mężczyzn spojrzał wstecz. W jego oczach zagościł strach, bo zauważył na skraju lasu białego rumaka. Siedziała na nim prawie naga kobieta. Spod metalowego hełmu na ramiona opadały jej blond loki, na wysokości bioder przepasana była skórzanym pasem, kształty miała zaiste piękne. Na plecach zarzuciła wielką, metalową rondelę. Wojownik krzyknął ostrzegawczo do towarzyszy. Jednak konie nie były w stanie pogalopować szybciej. Zaczynały toczyć pianę z pysków, a mięśnie drżały z nadmiernego wysiłku.

Oczy kobiety wpatrywały się w dal poszukując celu swego polowania. Kobieta zauważyła konnych poruszających się wzdłóż morskiego brzegu. Uśmiechnęła się do siebie, zręcznie spięła rumaka i rzuciła się w pościg. Dziewczyna mknęła przez zieloną równienę niczym wiatr. W kilka chwil dopadła plaży. Jej wierzchowiec przemierzał błyskawicznie kolejne metry dzielące wilczycę o blond włosach od jej zdobyczy. Biały rumak bez wysiłku doganiał zmęczone konie barbarzyńców. Gdy wojowniczka niebezpiecznie skróciła dystans, wtedy dwaj barbarzyńcy zawrócili. Galopem ruszyli w jej kierunku. Przeklinając wściekle wyciągneli długie obusieczne, kawaleryjskie miecze.Wrzeszcząc złowieszczo popędzili w stronę nadciągającej napastniczki.

W delikatnej kobiecej dłoni zabłysło krótkie ostrze. Trójka jeźdzców wpadła na siebie z wielkim impetem. Precyzyjnie wyprowadzony cios sprawił, że krótkie ostrze utkwiło w sercu pierwszego barbarzyńcy. Ten wybauszył oczy w grymasie niedowierzania. Zakrawione ciało jeźdzca zaczęło powoli osuwać się z grzbietu konia. Kobieta prostym, ale gwałtownym ruchem wyszarpnęła swój oręż z ciała mężczyzny. Pozwoliła zwłokom spocząć na gorącym plażowym piachu. Drugi barbarzyńca szykował się do zadania ciosu. Złotowłosa wykonała zręcznie unik. Ostrze, które miało pozbawić ją głowy chaniebnie chybiło celu, a wtedy dziewczyna zagryzając swe pełne czerwone usta wbiła ostrze gladiusa w plecy napastnika. Ten zdołał tylko jęknąć, gdy ostrze przeszywało płuca i serce. Koń z umierającym wojem ujechał kilka metrów. Po chwili głowa jeźdzca oprała się na grzywie karego rumaka zabarwiając włosie czerwona posoką.

Zwyciężczyni, schowała zbryzgany krwią miecz. Chciała za wszelką cenę dopaść herszta bandy uciekających jeźdzców zuchwałego Dragę. Chwyciła mocno ręką srebrną grzywę rumaka i nakazała dalszy pościg. Dziewczynie zaczęły doskwierać promienie słońca. Gorące powietrze chłostało jej nagą skórę, a ciało zaczynało się rumienić. Kobieta przytuliła się czule do srebrzystej grzywy galopującego rumaka. Wiatr otulający ich w pędzie rozwiewał jej błyszczące w słońcu złote loki i jednocześnie schładzał gorejącą  skórę. Kobieta zagryzając powabne, delikatne wargi rzekła - Jestem Artemis a Moja zemsta dokona się zanim słońce zniknie za horyzotnem. Biada ci Drago oj biada...            











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz