Suladan zszedł po rzeźbionych kunsztownie alabastrowych schodach i zasiadał z nieukrywaną pychą na złotym tronie. Jak on nienawidził dnia zwanego posłuchaniem. Czekały go nudne audiencje, podczas których musiał wydawać wyroki, wypłacać zadośćuczynienia lub jałmużny. Na swój sposób tego nie znosił. A przedstawiciele pospólstwa w istocie drażnili go aż za bardzo. Spozierając spod złotej maski przyglądał się ogorzałym od gorącego wiatru i ognistego słońca twarzom prostaków, którzy nawiedzili salę tronową. Swoją obecnością i brudnymi, bosymi stopami w jego mniemaniu kalali piękne marmurowe posadzki, które sprowadził aż z odległego Khandu. Władca haradrimów wodził brązowymi oczyma po tłumie i próbował odgadnąć, który z brudnych prostaczków jako pierwszy ośmieli się poprosić o jego łaskę. Oczywiście najpierw przed jego obliczem pojawił się przedstawiciel kasty kupców. Suladan już w przeszłości miał z nim do czynienia. Mężczyzna był ubrany w szkarłatną długą togę, na głowie nosił czarny turban, z którego sterczało krasne, ptasie pióro. Człowiek ten swą mową wprawił Suladana w dobry nastrój. Opowiadał o zyskach z handlu niewolnikami i zaproponował znaczne profity za wyekwipowanie dwóch szybkich statków. Suladan kiwnął głową na znak aprobaty, po czym uniósł dłoń i odprawił rozmówcę. Potem nadszedł czas na żebraków, którymi Suladan autentycznie się brzydził. Najchętniej potraktował by ich batem, ale tego dnia każdy z nich otrzymał tradycyjnie po jednym srebrniku. Następni w kolejce ustawili się ludzie, którzy przypełzli by prosić swego pana o sprawiedliwość. Zwykle były to sprawy związane z dziedziczeniem, spory sąsiedzkie lub kwestie znieważenia tradycji religijnych. Suladan starał się cierpliwie wysłuchać petentów i sam ustalał wyroki. Czasem dla zabawy kogoś kazał wychłostać, okaleczyć lub ściąć. No cóż mógł poradzić, jako władca taki właśnie miał obowiązek lub przywilej. Wysłuchując żali kolejnych głupców Suladan oczyma wyobraźni przeniósł się inne miejsce. Marzył o porządnym wieczornym polowaniu na pustyni, która skąpana w świetle zachodzącego słońca nabierała w jego oczach niesamowitego, mistycznego wymiaru. Marzenia haradrima niedługo miały się spełnić, bo za wielkimi złotymi drzwiami sali audiencyjnej, gwardziści i łowczy ładowali do klatek przeznaczoną na polowanie zwierzynę. Niewolnicy płakali, lamentowali lub błagali o litość. Straż pałacowa pozostawała niewzruszona lub bezlitośnie batem garbowała skórę nieszczęśników. Suladan wprost nie mógł się doczekać końca audiencji i ekscytujących wieczornych łowów, których czas zbliżał się z każdą minutą.
Super figurka! Szczególnie fiolet wycieniowany niezwykle!
OdpowiedzUsuńDzięki Michał. Mam nadzieję, że kolejne figurki, które niebawem pomaluję również ci się spodobają :)
UsuńBardzo fajna. Ta frakcja ma zresztą bardzo urokliwe figurki.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :) Harad ma najbarwniejsze figurki ze wszystkich wojsk systemu bitewnego - Lord of the Rings. Modyfikacje strojów oraz zabawa kolorami w ich wypadku jest bardzo szeroka.
UsuńMost impressive paint job, love these beautiful colors!
OdpowiedzUsuńThanks a lot Phil :)
Usuń