Młoda ranczerka Jenna obudziła się z krzykiem w środku nocy. Znów przyśnił się jej ten sam koszmar. We złowrogim śnie widziała wielkiego skrzydlatego stwora, którego skóra była pokryta świecącymi glifami. Bestia mówiła do niej słowa w nieznanym języku trzymając w szponach jej zmarłego rok temu męża Johna. Zrozpaczony mężczyzna krzyczał do Jenny. "Uciekaj! Uciekaj kochanie. Uciekaj i nie oglądaj się za siebie". Jednak ona nie słuchała, niczym w transie patrzyła na bestię szczerzącą dziko kły. Po chwili stwór odgryzł głowę trzymanej w rękach ofiary. Po połknięciu soczystego kęsa resztę ciała rozrywał na pół za pomocą mocarnych dłoni. Okaleczone zwłoki rzucał w kierunku Jenny. Dziewczyna budziła się zawsze w momencie gdy fragmenty bezgłowego ciała zderzały się z nią. Jenna wstała z łóżka i zarzuciła na siebie suknię. Wiedziała, że już nie zdoła tej nocy zasnąć. Chciała napić się wody, bo jak zwykle po tym przerażającym koszmarze całe ciało miała rozpalone. Założyła buty i poszła po kubek zimnej wody. Gdy doszła do kuchni przeraziła się. Drzwi do jej domu były otwarte. Usłyszała szmer i tuż przed nią przebiegło coś paskudnego. Zaklęła. Bez chwili namysłu chwyciła karabin Johna. Skąd tak właściwie broń znalazła w kuchni? Cholera. Nieważne. Najistotniejszy był fakt, że karabin był załadowany, a na drewnianym stole zauważyła dwa pudełka pełne amunicji...
Lovely job!
OdpowiedzUsuńThanks :) I have 3 more minis from Brimstone to show on blog.
UsuńTe ranczerki niebezpieczne są;) Super model!
OdpowiedzUsuńRacja Michał. Niebezpieczne jak wściekłe wiewiórki lub zmutowane szopy pracze :)
Usuń