Andrzej Górski przed wybuchem wojny mieszkał w Piotrkowie i służył w Państwowej Policji. Brał czynny udział w wojnie obronnej. Po wkroczeniu niemieckich wojsk do Piotrkowa zdołał się przebić do Warszawy. Po kapitulacji postanowił powrócić do rodzinnego miasta. W tym czasie niemieckie siły okupacyjne zaczęły aresztowania polskich funkcjonariuszy, działaczy politycznych oraz inteligencji. Ojciec Andrzeja był nauczycielem i wraz z rodziną został wywieziony przez hitlerowców z miasta w nieznanym kierunku. Widząc co się dzieje Andrzej bardzo szybko opuścił Piotrków i rozpoczął poszukiwania rodziny. Przez wiele tygodni niczego się nie dowiedział. Zdecydował, że dołączy do wojsk polskich, które formowały się na terenie Francji. Pewnego dnia maszerując skrajem lasu był świadkiem strzelaniny. Niemcy jadący lekkim wozem pancernym wdali się w walkę z dwoma Polakami, których celnie ostrzelali z karabinu maszynowego. Andrzej wyciągnął pistolet i przyczaił się za drzewami. Obserwował sytuację na drodze. Pewni siebie Niemcy opuścili pojazd by przeszukać zwłoki bądź dobić postrzelonych wrogów. Policjant ostrożnie opuścił kryjówkę i okrążył żołnierzy niemieckich. Wycelował broń i jednego po drugim zastrzelił. Okazało się, że uratował majora należącego do polskich sił zbrojnych. Wspólnie dotarli do organizujących się w pobliskich lasach oddziałów partyzanckich. Od tego momentu Andrzej walczył zbrojnie z Niemcami. Został odznaczony za męstwo i awansowany na sierżanta. Górski nawet w najtrudniejszych sytuacjach zachowywał spokój dlatego koledzy z oddziału dla hecy nazwali go "Szerszeń". Andrzej nadal bezskutecznie poszukiwał informacji dotyczącej zaginionej rodziny. Nie tracił wiary, ale domyślał się, że Niemcy mogli ich zamordować jak to mieli w zwyczaju robić. W 1943 roku podziemie przeprowadziło akcję na terenie komisariatu w Piotrkowie. Andrzeja Górskiego wyznaczono do tego zadania, bo doskonale znał okolice i samo miejsce akcji. Żołnierze AK w przebraniach niemieckich żandarmów weszli na teren placówki gestapo, z której mieli uratować schwytanego przez Niemców polskiego oficera. Bez jednego wystrzału zajęli budynek. Nie chcieli zabijać okupantów ze względu na okrutne represje jakim mogła zostać poddana miejscowa ludność. Wyprowadzili z budynku podporucznika Macieja Majkowskiego pseudonim "Roland". Majkowski zajmował się zbieraniem informacji na temat zbrodni popełnionych przez gestapo, niemieckie siły policyjne oraz SS. To właśnie "Roland" powiedział mu o smutnym losie mieszkańców miasta, których Niemcy wywieźli na do pracy w Rzeszy lub rozstrzelali. Naziści od początku okupacji dokonywali masowych egzekucji na ludności cywilnej. Nie było pewności, że rodzina Górskich zginęła w ten sposób. Andrzej miał nadzieję, że po zakończeniu wojny zdoła odzyskać utraconą rodzinę. "Szerszeń" był doskonałym żołnierzem. Dlatego został zwerbowany do specjalnej grupy operacyjnej o kryptonimie "Jastrząb".