Translate

wtorek, 30 grudnia 2014

Fallen Elf Necromancer / Nekromantka Upadłych Elfów

Na zdjęciu nekromantka upadłych elfów. Figurkę pomalowałem dawno temu. Patrząc z perspektywy czasu złota zbroja, która zrobiłem tej postaci nie pasowała do konwencji i wyglądała raczej nieciekawie. Przemalowałem wszystkie złote elementy pancerza na odcienie szarości przechodzącej delikatnie w biel. Teraz nekromantka posiada stonowaną srebrną zbroję. Mam nadzieję, że wygląda lepiej niż pierwowzór.       


Licz Nieumarły Mag / Lich Undead Mage

Pięciu wielkich lordów zbuntowało się przeciwko swemu królowi. Przywódcą buntowników został Kragor potężny władca skutych lodem nizin Podgórza. Wódz buntowników dzierżył w dłoniach zaklęty młot wojenny zwany lodowym sercem. Mag Argarath rzucił na siebie i swych czterech kompanów potężne zaklęcie, które miało uczynić buntowników niewrażliwymi na rany. Kragor, Umarthul, Usnul, Warleg i Argarath ruszyli na wojnę. Armie pięciu lordów starły się z wojskami rojalistów w krwawej bitwie nad krawędzią świata. Heroiczna walka przyniosła zwycięstwo rycerzom króla. Pokonane oddziały zbuntowanych lodów poddały się i padły przed królem na kolana. Dla tych co wzniecili bunt istniała tylko jedna kara - potępienie na wieki. Król postanowił uwięzić ich dusze na wieczność we wnętrzu magicznego kryształu. Czarodzieje zamknęli w pustce kamienia jestestwa pięciu wrogów królewskiego ładu. Król rozkazał rzucić kryształ w nieprzeniknione czeluście znajdujące się poza krawędzią znanego świata. I tak oto pięciu lordów zostało strąconych na wieczność w bezdenną przepaść a słuch o nich na wieki zaginął. Jedynym dowodem na ich istnienie było lodowe serce. Młot Kragora został złożony i zapieczętowany w prastarej kamiennej krypcie, która według podań mieściła się w okolicach lodowego szczytu zwanego Iglicą Światła. Legenda głosiła, że młot był jedyną istniejącą bronią, która mogła rozbić magiczne więzienie pięciu zdrajców. Pięć wieków po wygnaniu wrogów z królestwa pewna mroczna, skryta w ciemności istota tkała swój misterny plan. Zapragnęła pozyskać zapomniany artefakt. Uwolnienie dawnych upiorów z ich kryształowego więzienia na pewno zaszkodziłoby królestwu. I na to właśnie liczyło to nienaturalne, przewrotne i złośliwe stworzenie...   



                     

sobota, 27 grudnia 2014

Polska Piechota Wrzesień 1939 / Polish Infantry September 1939

Na zdjęciach pomalowany zestaw polskiej piechoty wyprodukowanej przez FtF. W kilku punktach podsumuję swoje wrażenie dotyczące miniaturek.

PLUSY

1) Moim zdaniem bardzo dobra i wyraźna rzeźba postaci
2) Pozy są w porządku i będą przydatne do gier oraz do makiet.
3) Detali na figurkach jest dużo (torby, plecaki, manierki).
4) Twarze są zrobione rewelacyjnie
5) Odlew nie licząc kilku wpadek jest dość dobrze wykonany
6) Nie trzeba wycinać figurek z wyprasek
7) Otrzymujemy dobrze przemyślany zestaw figurek
8) Podstawki, na których stoją figurki wyglądają schludnie)

MINUSY

1) Materiał, z którego wykonane są figurki jest za bardzo elastyczny i giętki.
2) Skrzywione lufy karabinów w zasadzie nie dają się wyprostować
3) Detale karabinów są bardzo słabe lub nie ma ich wcale.
4) Gdzieniegdzie niewielkie nadlewki i niedoróbki.
5) W niektórych figurkach można zauważyć pewną dysproporcję części ciała (głowy, dłonie, buty)

Reasumując piechota FtF to solidny produkt. Modele zostały wykonane przez zdolnego artystę. Szczegółowość postaci jest duża. Figurki w mojej subiektywnej opinii nie ustępują jakością wykonania produktom takich wydawców jak np. Ceasar miniknight. Rzeźba, detale piechurów są zdecydowanie na plus. Rzeźba spodni i twarzy po prostu rewelacja. Szkoda, że karabiny wyszły słabo w niemieckiej piechocie są zdecydowanie bardziej wyraźne i szczegółowe. W paczuszce znajdziemy zespół obsługujący Rkm "Browning". Dwóch żołnierzy,murek, oddzielnie rkm jest to zdecydowany postęp patrząc na brak takiej ekipy w zestawie piechoty niemieckiej. Polacy są odrobinę wyżsi i masywniejsi od wydanych wcześniej Niemców. Pasują formą i wielkością do produktów Ścibora w skali 1:72. Szkoda, że Niemcy nie zostali zrobieni w takim stylu jak Polacy, prawdopodobnie figurki byłby ciekawsze a zestaw o niebo lepszy. Po rozpakowaniu figurek od razu je wymoczyłem w wodzie z odrobina płynu. Po odtłuszczeniu pomalowałem je najpierw czarnym podkładem a potem farbkami akrylowymi vallejo. Giętki gumowaty materiał dobrze związał się z farba akrylową. Póki co nie zauważyłem, żeby farba odchodziła od modeli a pastwiłem się przez chwilę nad pomalowaną lufą karabinu wyginając ją w lewo i prawo. W powyższej opinii nie opisywałem swoich wrażeń okiem eksperta od militariów, którym w zasadzie nie jestem. Przedstawiam opinię jedynie z punktu widzenia osoby, która w wolnym czasie z zapałem maluje figurki oraz modele przeróżnych wydawców. Moim zdaniem Polska piechota jest zdecydowanie lepsza od wydanej jakiś czas temu piechoty niemieckiej i zasługuje na ocenę 4,75/6.



















       


   

środa, 24 grudnia 2014

Wiedźmia Królowa / Witch Queen

Elena jak zwykle przemierzała zaczarowany las na grzbiecie swego ulubionego wierzchowca nieumarłego, giganta, który nazwał się Garg. Troll służył i chronił ją jeszcze za życia. Ojciec Eleny Fanrir był praktykującym nekromantą, który chciał znaleźć sposób by przywrócić do życia swą zmarłą żonę. Dlatego zagłębiał się w leśnej samotni w tajemnice obrzędów powiązanych z magią śmierci. Pewnego razu wrócił do domu z maleńkim trollem, którego odnalazł w lesie. Postanowił przygarnąć i wychować porzuconego stwora. Tak więc opiekował się i oswajał Garga od maleńkości. Troll okazał się być na swój sposób wdzięczny ludziom. Traktował rodzinę nekromanty jak własne stado. Gigant w razie potrzeby ochraniał ich domostwo przed wszelkim niebezpieczeństwem. Spokojne życie w odosobnieniu przerwała tragedia. Łowcy czarownic na wyraźny rozkaz arcykapłana Matiasa Hortha z Szarej Skały napadli w nocy na dom Fanrira. Garg stanął w obronie rodziny. Banda złożona z dwunastu uzbrojonych po zęby łowców zdołała poważnie zranić nekromantę i wypatroszyć Garga.  Młoda Elena, adeptka magii śmierci w przypływie szału i rozpaczy użyła swych mocy. Ku swemu zdziwieniu utkała bardzo mocne zaklęcie, którym zdołała natychmiast ożywić Trolla. Animowany magicznym słowem Garg stał się niewolnikiem młodej czarodziejki. Wykonując jej wolę rozerwał na strzępy wszystkich łowców czarownic. Niestety ojciec dziewczyny umierał w jej rękach. Przed śmiercią prosił by go pod żadnym pozorem nie animowała. Chciał dołączyć do swej zmarłej przed laty małżonki. Poprosił Elenę by szybko wlała mu w usta zielonkawo tlącą się ciecz z tajemniczej kryształowej fiolki, którą nosił zawsze przy sobie na złotym łańcuszku. Elena otworzyła ampułkę i jej zawartość podała umierającemu Fanrirowi. W ostatnich słowach ojciec prosił ją by odwiedzała jego grób raz do roku dokładnie w rocznicę jego śmierci. Elena pochowała nekromantę na zapomnianym cmentarzysku i od tego czasu zawsze o tej samej porze pojawiała się na jego grobie. Za każdym razem gdy odwiedzała mogiłę ojca miała wrażenie, że spod ziemi emanuje potężna, nieokiełznana i złowieszcza magia. Z każdym rokiem moc tego uczucia narastała. Elena studiując książki ojca nie odnalazła żadnej wzmianki o kryształowej ampułce ani o zielonkawo tlącej się substancji. Dziewczyna w feralną noc przeszukała dokładnie zwłoki łowców czarownic. W kieszeni peleryny ich przywódcy odnalazła dokument z rozkazem podpisany przez arcykapłana Hortha, w którym ten nakazał zabić Fanrira i dostarczyć sobie kryształową ampułkę. Elena poprzysięgła pomścić ojca i w przyszłości zemścić się na podłym kapłanie. Po pogrzebaniu zwłok Fanrira przeniosła cały swój dobytek głęboko w las do ruin pradawnej, opuszczonej i powleczonej wszelką roślinnością pradawnej fortecy. W nowym domu znajdującym się w samym sercu zaczarowanej puszczy była względnie bezpieczna. W swej samotni uczyła się pleść coraz mocniejsze czary i opanowała nowe arkana mrocznych rytuałów śmieci. Elena z nastolatki wyrosła na bardzo piękną kobietę. W sumie nie stroniła od towarzystwa ludzi, Często urządzała wyprawy do wsi i miasteczek tak jak czynił to wcześniej jej ojciec. Kupowała książki i inne potrzebne przedmioty a sprzedawała niedostępne zioła, wywary i przyprawy. Ludzie brali ją z leśną kapłankę i na szczęście absolutnie nikt nie skojarzył jej z zamordowanym nekromantą. Przez kilka lat jej jedynym, niemym towarzyszem był Garg, Niebawem w życiu pięknej, jasnowłosej wiedźmy miał pojawić się, ktoś jeszcze, ale to już inna historia....          









wtorek, 23 grudnia 2014

Warg

Morlog, potężny wódz orków stał na szczycie góry Gundabad i z wysokości obserwował skutą lodem okolicę. Poprzez wykrzywione, zimne usta ork raz za razem rytmicznie wydychał z siebie parę. Część jego oddziału wyruszyła godzinę temu z grupą mordorskich siepaczy, którym przewodził zabójca z Morgulu. Generał orków miał zamiar podążać za nimi, ubezpieczając tyły oddziału niezrównaną w boju wilczą kawalerią. Jeźdźcy na wargach gromadzili się u podnóża góry. Bestie były wyraźnie niezadowolone, bo strasznie ujadały, wyły i kłapały gniewnie paszczami. Morlog czekał na tego jedynego, którego nikt nigdy nie dosiadał w boju. Wreszcie usłyszał za plecami odgłos wielkich, potężnie umięśnionych łap, które bez pardonu miażdżyły śnieżną pokrywę zalegającą na czarnych skałach. Właśnie przybył Graur, czarnogrzywy przywódca watahy wargów. Prastara, olbrzymia bestia zawarczała. Morlog błyskawicznie się odwrócił i położył rękę na rękojeści tasaka. Dziki wilk skupił swe groźne, niebieskie ślepia na postaci zakutego w stal orka i przemówił do niego w czarnej mowie. Po co wezwałeś mnie i moich braci na górę Morlogu. W tym okresie nie planowaliśmy wspólnych rajdów. Nadszedł dla nas czas odpoczynku. Podaj mi ważny i zarazem interesujący powód naszego spotkania albo moje kły rozszarpią twe słabowite gardło. Morlog lubił utarczki słowne z czarną bestią o lodowym spojrzeniu, jednak tym razem bezwiednie przeszył go zimny dreszcz. Ork ukłonił się nisko. Witaj o wielki Graurze. Wezwałem ciebie i twych braci, bo byłem przekonany, że zainteresujesz się łowami, w których biorę udział. Sidła zostały zastawione i możemy wspólnie zapolować na tego, który zeszłej jesieni powalił twego brata o srebrnej sierści. Moment jest sprzyjający a okazja wspaniała. Mamy potężnego sojusznika ze wschodu, który sprowadził w te strony wielu walecznych orków prosto z Mordoru. Na wspomnienie brata Graur instynktownie zjeżył sierść na grzbiecie i wytrzeszczył w przypływie gniewu czarne źrenice swych jasnoniebieskich oczu. Spieniona ślina pociekła z rozwartego na oścież pyska. Arathorn !!! Nie mylę się Morlogu. proponujesz mi polowanie na tego przeklętego człeka?   Tak Graurze właśnie na niego - odparł posępny ork z Gundabad. Pierwsza grupa moich żołnierzy i goblińskich zwiadowców wyruszyła w doliny by szukać obozu Dunedainów. Podejmij decyzję, czy chcesz tej zimy pomścić swego brata. Przyłączysz się do nas czy czmychniesz niczym tchórz do swej pieczary wargu? Odpowiedź ! Dowódca orków zmrużył oczy. Zastanawiał się, czy przypadkiem nie uraził Graura, bo to mogło się dla niego źle zakończyć. W tym momencie zaczął dąć zimny północy wiatr, który coraz żwawiej targał zmierzwioną sierść olbrzymiego wilka. Zimno, świst wiatru, złowroga cisza wzmagały w Morlogu niepewność i potęgowały niepokój. Nieprzyjazną ciszę przerwały słowa, których ton z łatwością przebił się przez podmuchy górskiego wiatru. Jesteś zbyt pewny siebie orku i na zbyt wiele sobie pozwalasz - wycedziła powoli przez zagryzione zęby gigantyczna bestia. Oczywiście, że się przyłączę by pomścić Srebrną Grzywę. Z przyjemnością zatopię swe kły a potem rozerwę nimi na strzępy ciało Arathorna z ludu Dunedainów. Mój kuzyn Jarkl czeka na ciebie u wejścia do twierdzy. Podstępny Morlogu to właśnie z nim dziś zapolujesz....       















                        

niedziela, 21 grudnia 2014

Kapitan Armii Krajowej Marcin - "Wilk" / Polish Home Army Captain Marcin - "Wolf"

Marcin Swojakowski wychował się na kresach wschodnich dawnej RP. Jako młody szeregowiec walczył z bolszewikami w roku 1920. Po wojnie z Rosjanami pozostał w armii polskiej. Marcin szybko awansował. Miał duży potencjał i talent dlatego przydzielono go kontrwywiadu wojskowego. Nauczył się płynnie władać jeżykiem niemieckim i rosyjskim. Przez długi czas zajmował się zwalczaniem lub neutralizowaniem nazistowskich szpiegów na polskim pograniczu. Przez krótki czas miał do czynienia z sowieckim wywiadem, który okazał się bardzo trudny do rozpracowania. W momencie wybuchu wojny Swojakowski przebywał na Pomorzu. Wraz z oddziałami polskimi ewakuował się na tereny centralnej Polski. Bronił Warszawy, którą Niemcy ostrzeliwali i bombardowali dniem i nocą. Był świadkiem klęski i kapitulacji zrujnowanej stolicy. W przebraniu niemieckiego oficera wydostał się z ruin Warszawy i przemknął przez nazistowskie posterunki. Dotarł do Rumunii, przedarł się na południe i w końcu wylądował we Francji. Dołączył do dowództwa polskiego na zachodzie. Jego znajomość i wiedza na temat technik działania niemieckiego wywiadu okazała się bezcenna. Swojakowski pomagał ewakuować polskich żołnierzy z upadającej pod ciosami Niemców Francji. Marcin dotarł do Anglii i tam dołączył do specjalnego projektu, który miał na celu powołanie oddziału polskich komandosów, którzy mieli szerzyć dywersję na tyłach wroga. Osobiście dał radę z rekrutować kilku ciekawych kandydatów na komandosów. Agent wywiadu o pseudonimie "Roland" przekazał Armii Krajowej informacje o nowym zagrożeniu ze strony Niemców. Hitler powołał specjalną dywizję SS nazwaną "Heilige Legion". Nowa Paranormalna Dywizja SS otrzymała szerokie wsparcie techniczne i materialne od samego wodza III Rzeszy. Hitler wierzył, że nowe technologie oraz tajny projekt "Auferstehung" pozwoli Niemcom ostatecznie wygrać wojnę. Gdy zachodni alianci dowiedzieli się o niemieckim sekretnym projekcie od razu zaczęli działać. Wszystkie tropy i informacje związane z aktywnością Hansa Krugera oraz jego "Heilige Legion" prowadziły na tereny okupowanej południowej Polski. Marcin Swojakowi dostał zadanie skompletowania elitarnego oddziału, który miał zbadać górski rejon znajdujący się w okolicach Zamku Książ. Na domiar złego dokumentacja zdobyta przez szpiegów wskazywała, że w polskich górach Niemcy tworzą gigantyczną, podziemną infrastrukturę połączoną ze sobą siecią korytarzy. W jednym z meldunków była informacja, że  podczas prowadzenia głębokich odwiertów Niemcy natrafili na nowy minerał. Swojakowski zaczął działać. Przedostał się do ojczyzny i przyjął pseudonim "Wilk". Za zgodą głównej komendy Armii Krajowej utworzył sekcję do zadań specjalnych "Jastrząb". Wraz z żołnierzami przedarł się na południe Polski i zaczął realizować tajne zadanie. 
                            

Strzelec Wyborowy Armii Krajowej Paweł - "Borsuk" / Polish Home Army sharpshooter Paweł - "Badger"

Paweł Grot był górnikiem. Mieszkał z rodziną na Śląsku. Wojna rozpętana przez Niemcy Adolfa Hitlera bardzo szybko dotarła do jego miejscowości. Paweł walczył w szeregach polskiej armii, której oddziały zostały pobite przez nazistów i zmuszone do wycofania się. Za jednostkami frontowymi do miast i wsi polskiego śląska wchodziły poddziały miejscowego Selbschutzu, gestapo i SS. Zaczęły się aresztowania Polaków, którzy znajdowali się na specjalnych listach okupanta. Niemcy zaczęli bezwzględnie rozprawiać się z polską inteligencją, urzędnikami oraz działaczami miejscowych organizacji polskich. Sędziwy ojciec Pawła był jednym z powstańców Śląskich. Został aresztowany gdy Grot walczył na froncie. Niemcy spalili wieś, w której zamieszkiwał i rozstrzelali całą jego rodzinę. Do mordu nawoływał miejscowy Niemiec Edwin Paupenstein. Gdy wojska polskie skapitulowały, Paweł wrócił na Śląsk i odkrył, że został sam. Stracił rodziców, żonę oraz syna. Dowiedział się, kto przyczynił się do śmierci jego bliskich. W nocy wdarł się do posiadłości Edwina Paupensteina. Nazista właśnie grał w pokera ze swymi przyjaciółmi z SS. Paweł zaskoczył sześciu mężczyzn i bez cienia litości wykończył ich miażdżącymi ciosami ciężkiego łomu. Zabrał pistolety, całą dostępną amunicję, dokumenty oraz pieniądze. Podpalił dom nazisty i umknął do pobliskiego lasu. Dokonał zemsty, która nie przyniosła mu ulgi. Przestał być sobą. Zemsta pogłębiła jedynie rozpacz. Grot umknął ze Śląska. Przedzierał się przez pacyfikowaną przez Niemców Polskę. Dzięki płynnej znajomości niemieckiego przedostał się przez rumuńską granicę a potem dotarł do Francji. Bronił Francji w 1940 roku. Po haniebnej klęsce Francuzów zdołał na pokładzie kutra dotrzeć do Wysp Brytyjskich. Tam spotkał kapitana Marcina Swojakowskiego. Za namową Marcina dołączył do oddziału polskich komandosów, którzy docelowo mieli działać na terenie okupowanej Polski. W 1943 roku po morderczym szkoleniu Paweł wrócił do ojczyzny. Grot zajmował się akcjami, które miały na celu eliminowanie niemieckich oficerów oraz zdrajców. W szeregach Armii Krajowej znany był pod pseudonimem "Borsuk". Kapitan Swojakowski jak tylko otrzymał rozkaz powołania sekcji specjalnej na terenie Polski to od razu poprosił o przydzielenie do swojego oddziału Pawła Grota.