Translate

wtorek, 18 listopada 2014

Strażnik Północy / Ranger of the North

Athalas od tygodnia błąkał się po ośnieżonych górskich graniach w poszukiwaniu legowiska wielkiego szarego orka o imieniu Tharog. Ork napadał na karawany kupieckie, które przemierzały królewski trakt leżący u podnóża Gór Mglistych. Strażnik na szlaku odnalazł kilka jaskiń. Niestety w żadnej z nich nie natknął się na trop pozostawiony przez orków. Jasnowłosy zwiadowca pluł sobie w brodę, że podjął się misji odnalezienia legowiska ściganego orka. Dowódca królewskich strażników wyznaczył bardzo hojną nagrodę za wytropienia Tharoga. Athalas lubił złoto i dobrą zabawę. Dzięki pełnej sakiewce mógł korzystać do woli z nocnych uciech i przyjemności oferowanych przez najlepsze oberże pogranicza. Obecnie był na przepustce, a z pustą sakiewką nie miał i tak nic lepszego do roboty. Dlatego połasił się na pełną brzęczącego złota nagrodę.  Podjął się zadania i nie czekając chwili wyruszył w dzikie ostępy. Przez siedem dni nie natrafił nawet na najmniejszy ślad orków. Nie pamiętał, żeby w górach było tak spokojnie. Zawsze z jakiejś mrocznej jaskini wypełzali chociaż wygłodniali goblińscy łachmaniarze. Tym razem nie natknął się nawet na pojedynczego goblina. Gdy zrezygnowany chciał zawracać w bardziej cywilizowane strony usłyszał w leśnym zagajniku charakterystyczne skrzypienie śnieżnej pokrywy, która pękała pod naporem ciężaru stóp. Przechodzące nieopodal kreatury szeptały do siebie w czarnej mowie. Wreszcie coś zaczęło się dziać - pomyślał. Chwycił w rękę włócznię, po czym ostrożnie ruszył w kierunku zasłyszanych odgłosów. Skradał się. Po cichu przemykał między drzewami. Wreszcie wypatrzył kilkunastu goblinów czających za pobliską linią drzew. Czego szukają tu te nędzne ścierwa - po cichu wycharczał. Splunął po czym wciągnął do płuc potężny haust lodowatego, górskiego powietrza. Skupił się na goblinach. Stwory uważnie obserwowały okolicę. Gruby goblin, ze szpiczastym kinolem i mocno wciśniętym na łeb czarnym hełmem był najwyraźniej liderem plugawców. Po cichu wydawał rozkazy kamratom. Mrużył oczy i zaciskał ostre zęby w grymasie niezadowolenia, gdy podkomendni nie wykonali należycie polecenia. Oddział sprawiał wrażenie zdyscyplinowanego. No tak, to łowcy z Gundabad. Co do cholery robią tak daleko od przeklętej, czarnej góry - zastanawiał się zwiadowca. Goblin pokazywał palcem kilka samotnie stojących drzew na skutej śniegiem równinie. Athalas wytężył wzrok i przyjrzał się miejscu, które wskazał łapskiem gruby goblin. Niech to. Za drzewami krył się człowiek. Gobliny niewątpliwie również go dostrzegły. Athalas już nie musiał się domyślać na kogo polują tchórzliwe ścierwa. Strażnik rozejrzał się. Szukał osłoniętego miejsca, z którego mógłby bezpiecznie razić wrogów strzałami. Nieopodal wypatrzył pokaźnych rozmiarów pokryty śnieżną czapą głaz. W jego kierunku przekradał się powoli z wymuszoną okolicznościami ostrożnością. Gdy dotarł do celu zaczął organizować sobie stanowisko. Kołczan oraz włócznię położył w zasięgu ręki. Kilka strzał wbił w zmarzniętą glebę. Wyglądając zza kamienia czekał cierpliwie na rozwój wydarzeń. Do grupy dołączyło jeszcze kilku goblinów uzbrojonych we włócznie i tarcze. Opatuleni w wilcze skóry wyglądali dość potężnie. Krzywe mordy skrywali za stalowymi przyłbicami czarnych hełmów. Herszt bandy wykrzywiając zęby w nieszczerym uśmiechu skierował czarne hełmy w miejsce, w którym czaiła się jego zdobycz. Włócznicy szybkim krokiem wyruszyli na skraj lasu. W tym samym czasie łucznicy pozajmowali dogodne pozycje i przyszykowali krótkie kościane łuki do strzału. Strażnik czekał na odpowiedni moment do ataku. Nie mógł za szybko zdemaskować swojej obecności, bo delikatnie mówiąc byłoby to niezbyt roztropne. Włócznicy przeszli otwartą przestrzeń i dotarli do łysych, samotnie stojących drzew. Athalas starał się kontrolować sytuację. Łuk wymierzył w najpotężniejszego z basiorów zawiniętych w wilcze skóry. Już miał zwolnić cięciwę, gdy niespodziewanie pierwszy z groźnie wyglądających włóczników padł przepołowiony na ziemię. Drugi próbował dźgnąć człeka krótką włócznią. Jednak haniebnie chybił i dosłownie stracił głowę, która wbiła się czubkiem hełmu stertę śniegu. Dwóch pozostałych goblinów straciło animusz i wpadło w panikę. Obaj zaczęli wiać ku zagajnikowi, z którego posypał się deszcz strzał. Wojownik skrył się za trójkątną tarczą. Żadna ze strzał nie dosięgnęła celu. Łucznicy umożliwili uciekinierom bezpieczne osiągnięcie linii drzew. Gruby wódz bandy nie ukrywał wściekłości i klął na czym tylko stoi świat. Wezwał do siebie, chudego brzydala obleczonego w postrzępioną czarną pelerynę. Ten cierpliwie wysłuchał rozkazów herszta i co sił w nogach popędził przed siebie. Tak się złożyło, że biegł wprost ku kryjówce strażnika. No tak bękart wysyła gońca z wiadomością do głównego obozu. Zaraz ten leśny zagajnik zaroi się od setek złośliwych bydlaków. Do licha ! - Athalas się skrzywił. Nie myślał za wiele tylko instynktownie zadziałał. Gdy tylko nieświadomy niebezpieczeństwa, beztrosko biegnący goniec zniknął kompanom z oczu spotkała go niemiła i ostatnia w nieszczęsnym żywocie niespodzianka. A więc nieszczęśnik nabił się na wystawione przez strażnika stalowe, lodowato zimne ostrze włóczni. Człowiek szybkim szarpnięciem przyciągnął do siebie konającego goblina. Wbił ostrze włóczni w ziemię i za pomocą dobrze wymierzonego kopnięcia usunął martwe, drgające ścierwo stwora z drzewca swej ulubionej broni. No to kwestię posiłków mamy raczej załatwioną - pomyślał Athalas uśmiechając się bezczelnie. Wyglądając z za kamienia zlustrował patową sytuację panującą pomiędzy goblinami szyjącymi nieskutecznie z łuków a człowiekiem ukrytym za konarem drzewa. Strażnik westchnął. Pociągnął z bukłaka łyk przedniego arnorskiego wina. Wytarł kąciki ust brzegiem wilgotnego od śniegu rękawa. Zmrużył oczy i wycelował swój niezawodny łuk w najbliższego z goblinów. Niech niebo spadnie nam na głowy, niech pękają tarcze i szczerbią się ostrza pomyślał wypuszczając pierwsza strzałę w kierunku wroga ....

                                                               










6 komentarzy:

  1. Świetnie wyszedł. Dużo lepsza kolorystyka niż ta proponowana przez GW. Jak robisz śnieg?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Śnieg = Kilka szczypt sody + odrobina wody + trochę wikolu.

      Usuń
    2. Też tak robię, ale nie wychodzi aż tak dobrze. Chyba masz lepiej dobrane proporcje :-)

      Usuń
    3. Dobieram proporcje na oko. Jak chcę mieć bardziej przezroczysty śnieg to dodaje trochę więcej wikolu.

      Usuń
  2. Kolejny super model!
    podstawka jak zwykle- majstersztyk!

    OdpowiedzUsuń