Translate

czwartek, 4 września 2014

Wojownik z oburęcznym mieczem / Warrior with great sword

Do diaska powiedział pod nosem szeryf, gdy nieoczekiwanie otworzyły się drzwi do jego gabinetu. W wejściu pojawił się młody strażnik Ivar. Właśnie w tym momencie ułożone w słupki monety, które szeryf mozolnie zliczał od rana rozsypały się niczym domek z kart. Część z nich potoczyła się po nierównym blacie drewnianego biurka i spadła wprost pod nogi wielmoży. #$%^& powiedział wściekły szeryf. Spojrzał na młodzieńca i krzyknął w jego kierunku. Jak śmiesz tu włazić bez pukania, sierżant jeszcze dziś przegarbuje ci skórę bęcwale jeden. Strażnik zesztywniał i zbladł. Szeryf przez chwilę świdrował wzrokiem nieproszonego gościa i po chwili krępującej ciszy spuścił z tonu. Gadaj, czego ode mnie chcesz. Ivar stojąc wyprostowany jak struna powiedział delikatnie się jąkając. Panie znaleźliśmy kolejnego. Ten wygląda znacznie gorzej od poprzednich. Szeryf spuścił wzrok i po chwili z całej siły walnął pięścią w stół. Uderzenie wprawiło w ruch monety, które gwałtownie wzbiły się w powietrze by po krótkiej chwili wylądować ponownie na swoim miejscu. Jak to możliwe? To już czwarty trup w ciągu dwóch tygodni. Nie wierzę wykrztusił z siebie poirytowany urzędnik. Kto tym razem chłopcze? zapytał. Panie to kapłan czerwonego boga o imieniu Aries Herion powiedział Ivar tym razem bez zająknięcia. Gdzie leżą zwłoki? Znaleźliśmy je w zaułku przy kanale ściekowym w dzielnicy świątynnej. Scenariusz ten sam Panie. Obrażenia na ciele tego nieszczęśnika są straszliwe. Niektórzy gapie nie wytrzymali widoku okaleczonego ciała i z miejsca porzygali się. Panie ludzie zaczynają szemrać między sobą. Plotki o nieuchwytnym zabójcy roznoszą między pospólstwem błyskawicznie. Mieszkańcy autentycznie zaczynają się bać. Uważają, że nie potrafi Pan zapewnić im bezpieczeństwa. To wierutna bzdura chłopcze Szeryf donośnym głosem przerwał wywód młodemu strażnikowi. Zaraz zaprowadzisz mnie na miejsce zbrodni. Z nieukrywaną rezygnacją dowódca straży podniósł się z drewnianego krzesła. Z oparcia zdjął gruby, futrzany płaszcz. Do pasa przymocował pochwę, która skrywała w sobie obosieczny, długi miecz. Przed wyjściem szeryf podszedł do okna by je zamknąć na rygiel. Przez chwilę przyglądał się płatkom śniegu spadającym leniwie z nieboskłonu i w myślach przeklinał dzień, w którym został oddelegowany na skuty lodem kraniec cywilizowanego świata. Był południowcem i z całego serca nienawidził północnej rubieży oraz panującej tu bez przerwy zimowej aury. Powolnym ruchem zamknął okno i zaryglował drewnianą okiennicę. Odwrócił się na pięcie do młodzieńca mówiąc. Poślij natychmiast jednego z moich przybocznych po Inariona Gortha... 











                                       




















2 komentarze:

  1. Super historia, no i ta podstawka! Mój nowy niedoścignięty wzór:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Michał śnieg na podstawce to nie taka trudna sprawa. soda + wikol + woda i to cały sekret :)

      Usuń